Od producenta:
Skutecznie zmniejsza zaczerwienienie i obrzęk, niweluje podrażnienia. NeutrazenTM2,5% - nanopeptyd hamujący oznaki neurogennego zapalenia skóry, łagodzi i zapobiega podrażnieniom skóry wywołanym uszkodzeniami mechanicznymi oraz ekspozycją na UV.
Wzmacnia naczynia krwionośne. Ennacomplex 4%, jest mieszanką składników roślinnych specyficznie oddziaływujących na popękane naczynia. Uszczelnia kapilary i zmniejsza ich przepuszczalność, poprawiając tym samym wygląd skóry. Działa przeciwobrzękowo, wraz z Alantoiną wycisza i łagodzi podrażnienia.
Minimalizuje widoczność rumienia. Troxerutyna - wysokoprzyswajalna postać rutyny zapobiega pękaniu naczyń krwionośnych i powstawaniu drobnych wybroczyn. Likwiduje uczucie napięcia i obrzęk skóry w miejscu występowania rumienia, przez co działa kojąco przy nadreaktywności naczyń krwionośnych, także w początkowych stadiach trądziku różowatego.
Wykazuje efekt chłodzenia. Questice Powder wycisza uczucie pieczenia i świądu, jakie towarzyszy skórze z problemem rozszerzenia naczyń krwionośnych.
Zalecany do skóry naczyniowej i z trądzikiem różowatym
Skład:
Cena: ok. 30 zł / 35 g
Kilka słów ode mnie: Produkt znajduje się w wąskiej tubce z miękkiego tworzywa, zakręcany zakrętką, dodatkowo zapakowany w pudełeczko.
Konsystencja typowa dla kremów, nie za rzadka, nie za gęsta, dobrze się nabiera i rozprowadza produkt na twarzy.
Zapach delikatny, przyjemny, chyba kwiatowy z dodatkiem mięty o ile mnie nos nie myli :).
Krem szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej powłoki, nawilża i wygładza skórę.
Krem przeznaczony jest do cery naczyniowej, którą akurat posiadam i faktycznie działa kojąco i łagodząco na powstały rumień, przy czym nie odczuwałam jakiegoś mocnego chłodzenia.
Po dłuższym stosowaniu mam wrażenie, że skóra lepiej wygląda, nie jest tak zaczerwieniona.
Krem zmniejsza uczucie pieczenia, co mogłam sprawdzić zwłaszcza teraz przy zmianie temperatur, gdy na zewnątrz jest zimno, deszczowo i wietrznie, a wewnątrz ciepło. Takie sytuacje to prawdziwy koszmar dla mojej skóry, zazwyczaj chodzę czerwona jak burak i stosowanie odpowiedniego kremu jest wręcz koniecznością w moim przypadku.
Myślę, że krem spełnia swoją rolę, wywiązuje się z powierzonych mu zadań opisanych przez producenta. Produkt wart uwagi.
Konsystencja typowa dla kremów, nie za rzadka, nie za gęsta, dobrze się nabiera i rozprowadza produkt na twarzy.
Zapach delikatny, przyjemny, chyba kwiatowy z dodatkiem mięty o ile mnie nos nie myli :).
Krem szybko się wchłania, nie pozostawia tłustej powłoki, nawilża i wygładza skórę.
Krem przeznaczony jest do cery naczyniowej, którą akurat posiadam i faktycznie działa kojąco i łagodząco na powstały rumień, przy czym nie odczuwałam jakiegoś mocnego chłodzenia.
Po dłuższym stosowaniu mam wrażenie, że skóra lepiej wygląda, nie jest tak zaczerwieniona.
Krem zmniejsza uczucie pieczenia, co mogłam sprawdzić zwłaszcza teraz przy zmianie temperatur, gdy na zewnątrz jest zimno, deszczowo i wietrznie, a wewnątrz ciepło. Takie sytuacje to prawdziwy koszmar dla mojej skóry, zazwyczaj chodzę czerwona jak burak i stosowanie odpowiedniego kremu jest wręcz koniecznością w moim przypadku.
Myślę, że krem spełnia swoją rolę, wywiązuje się z powierzonych mu zadań opisanych przez producenta. Produkt wart uwagi.
Facebook