Grzybek Tybetański jest obecny w naszym domu od dawna, dostałam go kiedyś od sąsiadki i tak sobie pijemy go z mężem co jakiś czas, piłam go jeszcze przed odchudzaniem, potem mi się znudziło i gdy zaczęłam się odchudzać przypomniałam sobie o nim, wyjęłam z zamrażarki i towarzyszy mi prawie od początku mojej walki z kilogramami.
Grzybek Tybetański inaczej zwany kefirowym, to widoczne na zdjęciu ziarna kefirowe, z których tworzy się kefiry/jogurty. Zalewa się go mlekiem, ja akurat zalewam go mlekiem z butelki, nie wiem jak sobie radzi to w kartonie, a najlepsze jest takie prosto od krowy :). Po ok. 24 godzinach napój jest gotowy do spożycia, w smaku podobny do kefirów czy jogurtów, można go pić solo lub stosować według uznania, ja dolewam go do musli. Grzybek rozrasta się i to czy napój będzie bardzo kwaśny zależy od wielkości grzybka, oczywiście co kilka dni trzeba odłożyć część ziaren jeśli nie zamierzamy robić dużej ilości kefiru. Zbędne ziarna można zamrozić, zasuszyć lub komuś dać.
Nie będę się rozpisywać na temat hodowli Grzybka, bo są strony na których jest to dokładnie i profesjonalnie opisane np. TUTAJ, natomiast chciałam wspomnieć o jego właściwościach zdrowotnych.
Grzybek, jak nazwa wskazuje, pochodzi z Tybetu, gdzie stosujący go mnisi cieszyli się dobrym zdrowiem i długowiecznością, legenda głosi że został przekazany mnichom przez bogów. Rzeczywiście szukałam kiedyś informacji na temat skąd się wziął pierwszy starter i nie ma żadnych konkretnych wiadomości na ten temat, niczego póki co nie odkryto, więc może legenda głosi prawdę :).
Nie wiadomo skąd się Grzybek wziął, ale za to wiadomo że ma wiele właściwości zdrowotnych, jest on naturalnym źródłem probiotyków, co przemawia na jego korzyść, bo probiotyków nigdy za wiele i są bardzo potrzebne naszemu organizmowi do zdrowego funkcjonowania.
Grzybek oczyszcza układ pokarmowy z toksyn i reguluje przemianę materii, co zdecydowanie pomaga w czasie odchudzania, oprócz tego wspomaga leczenie wielu chorób, poprawia odporność organizmu, wpływa korzystanie na stan włosów i skóry, dostarcza wiele witamin i minerałów. TUTAJ znajdziecie bardziej szczegółowe informacje na ten temat, polecam zajrzeć bo lista właściwości jest imponująca.
Pijecie kefiry z Grzybka Tybetańskiego?
Nie znam zupełnie tego grzybka :)
OdpowiedzUsuńKiedyś go miałam, ale na odporność. Jednak nie smakowały mi jogurty przyrządzone z niego. Za to mój m. bardzo je lubił. Chyba mam jeszcze go w zamrażarce, bo nie miałam co z nim zrobić, gdy na dłużej wyjechaliśmy. A o niego trzeba dbać :)
OdpowiedzUsuńwow, szczerze mówiąc pierwszy raz o nim słysze. Cikay post ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz słyszę o takim grzybku. Muszę przyznać, że zaskoczyłaś mnie informacjami o nim :)
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że coś takiego w ogóle istnieje ! Na razie problemu z dodatkowymi kilogramami nie mam, ale zapamiętam sobie na przyszłość - na wypadek, gdyby się pojawiły ;)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie spotkałam tego grzybka
OdpowiedzUsuńłał nie słyszałam o takim grzybku ;)
OdpowiedzUsuńMoja babcia piję regularnie grzybka...nie wiedziałam że jest pomocny w wyregulowaniu przemiany materii. Babcia mnie trochę okłamała...powiedziała że jest dobry aby uniknąć raka. Chociaż jeśli piszesz że ma właściwości zdrowotne to może coś w tym jest :)
OdpowiedzUsuńJa dodatkowych kilogramów nie posiadam. Wręcz jest ich za mało ;/
OdpowiedzUsuń