wtorek, 30 czerwca 2015

Plasterki Salvequick

Plastry są niezbędne w każdej apteczce, pomocne przy skaleczeniach czy odciskach, ciężko wyobrazić sobie bez nich życie. Dziś chciałam zaprezentować plasterki na skaleczenia i otarcia firmy Salvequick, ale najpierw kilka słów o samej firmie.


"Salvequick - marka z tradycją

Innowacyjne produkty, które wychodzą naprzeciw codziennym potrzebom – to jeden ze sposobów na opisanie filozofii marki Salvequick.


Narodziny plastrów
Gdy po zakończeniu II wojny światowej w końcu nastał pokój, założyciel marki Salvequick, Christian Cederroth, uświadomił sobie, że wiele produktów używanych na polu bitwy może mieć zastosowanie również w czasach pokoju. Przykładem takich produktów były plastry. Mogą być one wykorzystywane zarówno w szpitalach, jak i w domu. Jednakże w okresie powojennym trudno było zdobyć więcej wiedzy na temat plastrów, technologii ich produkcji, a materiały, z których dotychczas wykonywane były, na etapie rozwoju. Dlatego też Christian Cederroth sam zaczął eksperymentować w wynajętym warsztacie w miejscowości Aspudden, położonej na południe od Sztokholmu. Warsztat ten stał się pierwszą fabryką firmy, z której w 1947 roku wyszła pierwsza partia plastrów. Firmę nazwano Salveplast.
Błyskawiczny sukces
Kolejnym wyzwaniem stało się opakowanie. Kiedy Salveplast wchodził na rynek, jego główni konkurenci sprzedawali plastry w postaci długich pasków materiału. Były one ręcznie pakowane, a następnie sprzedawane w otwartych kopertach – niehigieniczne i niepraktyczne. Christian Cederroth zdecydował się produkować pojedyncze plastry w mniejszych rozmiarach, z których każdy miał opatrunek nasączony środkiem antyseptycznym i był zapakowany w oddzielną saszetkę. Były one produkowane z nowego, termicznie uszczelnionego materiału, który zabezpieczał przed brudem, bakteriami i kurzem. W 1953 roku firma przedstawiła Salvekvick – pierwsze w Europie oddzielnie pakowane plastry. Błyskawicznie odniosły one sukces na rynku, nawet w krajach znacznie oddalonych od Szwecji. Na przykład w 1959 roku Salve zostały wprowadzone na rynek włoski i marka szybko stała się liderem na rynku dzięki unikalnej kampanii marketingowej wspomaganej reklamami telewizyjnymi.
Salvequick dzisiaj
Ponad 50 lat później Salvequick jest liderem na rynku i praktycznie samodzielnie funkcjonującą nazwą dla całej kategorii plastrów w wielu krajach, szczególnie w Europie. Nadal rozwijamy zarówno materiały, jak i opakowania, z których produkowane są plastry. Wszystko po to, aby szybko i łatwo można było wyjąć plaster z opakowania i ochronić nim ranę, a także maksymalnie przyspieszyć proces gojenia. Z biegiem lat nazwa Salvekvick zmieniła się na Salvequick, wygląd zmieniły też opakowania. Nasze klasyczne plastry są dostępne w wielu wzorach, zaczynając od najbardziej popularnych opatrunków dla dzieci po zaawansowane plastry specjalistyczne, np. Foot Care. Na rynek ciągle są wprowadzane nowe produkty. Na całym świecie sprzedajemy około 20 milionów opakowań plastrów rocznie i stale je unowocześniamy. Nasza główna siedziba mieści się w Upplands Väsby, w Szwecji, a nasze produkty są produkowane zgodnie z normą ISO 13485 w naszej własnej fabryce." 

Przy okazji opisu firmy polecam również zajrzeć na ich stronę i poczytać temat o ranach >>KLIK<<

A teraz czas na plasterki, które otrzymałam do przetestowania, a są to:
- zestaw na skaleczenia
- plastry na pęcherze i otarcia


Zestaw na skaleczenia


Znajduje się w nim 12 sztuk plastrów zapakowanych w poręczny, płaski kartonik. W środku plasterki dodatkowo umieszczone są w papierowe osłonki zabezpieczające produkt. Taki zestaw na pewno przyda się nam podczas różnych wyjazdów/wycieczek, możemy go włożyć do kieszeni, torebki, plecaka, bo nie zajmuje on wiele miejsca. 
W skład zestawu wchodzą:
- 2 plastry tekstylne do cięcia o wymiarach 60mm x 100 mm
- 2 plastry wodooporne 16 mm x 55 mm
- 4 plastry wodooporne 19 mm x 72 mm
- 4 plastry wodooporne 25 mm x 72 mm 

Opis produktu: 
Wodoporny
Plaster odporny na wodę i brud, dobrze przylega do skóry, wysoka wchłanialność opatrunku, elastyczny, oddychający.
Tekstylny
Rozciągliwy i elastyczny plaster z włókna odpowiedni na ramiona, kolana i stawy, doskonale przylega do ciała, odporny na brud, wysoka wchłanialność opatrunku, oddychający. 

Cena: ok. 5 zł


Plastry na pęcherze i otarcia



W tekturowym płaskim opakowaniu, znajdują się dwa plasterki o nietypowym kształcie, wykonane z nieznanego mi do tej pory materiału hydrokoloidalnego. Produkt ten przypomina cienką, gumową powłoczkę o kremowej barwie. Plasterki w takiej formie są przeznaczone na pęcherze i otarcia na piętach, ich kształt i materiał powoduje że dobrze przylegają do tej części ciała, nie odklejają się podczas chodzenia w butach, dokładnie zabezpieczają ranę. Myślę, że taki produkt warto mieć w torebce, zwłaszcza gdy akurat testujemy nowe buty :).

Opis: Plastry Salvequick na pęcherze i otarcia są wykonane z zaawansowanego materiału hydrokoloidalnego. Plaster wchłania wilgoć ze skóry/rany i tworzy poduszeczkę, która chroni przed naciskiem i ocieraniem. 
Hydrokoloidalne plastry na pęcherze i otarcia Salvequick działają jak dodatkowa warstwa skory. Idealnie przylegają i pomagają zachować odpowiednią wilgotność. Mogą być stosowane profilaktycznie, w celu zapobiegania tworzeniu się pęcherzy i otarć, jak również przyspieszają gojenie już istniejących.
Od wewnętrznej strony:
•  przyspieszają gojenie
•  chronią pęcherze i otarcia
•  pochłaniają nadmiar wilgoci z rany
Od zewnętrznej strony:
•  półprzepuszczalna warstwa poliuretanowa pozwala na odparowanie
•  nadmiaru wilgoci zgromadzonej od wewnątrz plastra
•  zabezpieczają przed brudem, wodą i bakteriami
• bardzo dyskretne (w kolorze skóry)

Cena: ok. 6 zł 

Myślę że oba zestawy są warte uwagi, przydadzą się podczas wakacji gdy będziemy podróżować, spędzać czas na łonie natury, w lesie czy nad rzeką, podczas długich spacerów i wypraw w góry, gdy nasze stopy i dłonie będą ciagle narażone na różnego rodzaju skaleczenia i otarcia :).




poniedziałek, 29 czerwca 2015

Face Glove - czyścik do demakijażu marki Livioon

Większość z nas posiada w domu kosmetyki do demakijażu, często kupujemy kosmetyki, które okazują się być bublami i na dodatek niszczą naszą cerę, zapychają lub powodują inne problemy skórne. Wyrzucamy pieniądze w błoto, kupujemy kolejne kosmetyki i tak w kółko. 
Dziś chciałam zaprezentować produkt, który pomoże nam zmyć makijaż samą wodą, bez dodatku mydła ( które może wysuszać ) i innych zbędnych kosmetyków. Face Glove, czyli czyścik do demakijażu marki Livioon to nowe rozwiązanie, ułatwiające życie wszystkim kobietom poszukującym odpowiedniego sposobu na codzienny demakijaż bez szkodzenia skórze. 









Opis produktu: Nowa rewolucyjna rękawiczka Face Glove sprawi, że Twój makijaż zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki a Twoja cera pozostanie miękka, gładka i oczyszczona. Koniec ze zbędnymi kosmetykami, wacikami i podrażnieniami okolic twarzy. Face Glove w łatwy i przyjemny sposób zmyje nawet najmocniejszy makijaż jedynie przy użyciu wody. Rękawiczka idealnie zaoszczędzi miejsce w Twojej kosmetyczce na basenie, siłowni lub podczas podróży.



Cena: 39.90 zł, znajdziecie go na stronie Livioon >>KLIK<<



Kilka słów ode mnie: Produtkt zapakowany jest w efektowne pudełeczko w odcieniach bieli i jasnego, pastelowego różu .
Sam czyścik przypomina mięciutką, puchatą rękawiczkę niewielkich rozmiarów, o prostokątnym kształcie. Jest on tak przyjemny w dotyku, że od razu chciałoby się go wypróbować. 
Jeśli chodzi o działanie, zanim użyłam produkt miałam mieszane uczucia, wyobrażałam sobie rozmazany tusz, efekt pandy na twarzy, konieczność tarcia czyśckiem po oczach aż do bólu i czerwoności, a potem brudny od rozmazanego tuszu czyścik, którego nie można domyć. Jak się okazało moje obawy były zupełnie niepotrzebne, czyścik doskonale i bezproblemowo poradził sobie ze zmywaniem makijażu, również tuszu, nie pozostawiając żadnych resztek kosmetyków na twarzy. Sam proces zmywania nie wymagał żadnego mocnego tarcia, a jedynie delikatne przemycie zabrudzonych miejsc. Czyścik okazał się być bardzo przyjazny dla skóry, nie podrażnił jej, myślę, że jest idealny dla osób z wrażliwą cerą. Skóra po zastosowaniu Face Glove była dobrze oczyszczona, gładka i przygotowana do dalszej pielęgnacji. Produkt działa delikatnie peelingująco, usuwając martwy naskórek, jednak podkreślę że peeling w takiej formie jest naprawdę subtelny i łagodny dla skóry, nie wyobrażajcie sobie tu jakiegoś zdzierania i zaczerwienień. Czyścik może posłużyć nam również do masażu twarzy poprawiając cyrkulację krwi, pobudzając skórę do tworzenia kolagenu i włókien elastyny, dzięki czemu skóra wygląda młodo i świeżo. 
Jeśli chodzi o pielęgnację samego produktu, nie jest ona skomplikowana, wystarczy go przemyć w wodzie z naturalnym mydłem, możliwe jest również wypranie go w pralce w temp. do 40 stopni C, bez użycia środków zmiękczających wodę. Zalecany okres użytkowania go wynosi 4 miesiące. 
Podsumowując, produkt ten jest bardzo przyjazny dla skóry, środowiska i dla naszej kieszeni również. Stosując go nie musimy wydawać pieniędzy na różnego rodzaju produkty do demakijażu, a także kosmetyki peelingujące możemy ograniczyć. U mnie czyścik spisuje się rewelacyjnie, jest to nowe, świetne rozwiązanie ułatwiające codzienną pielęgnację twarzy. Polecam :). 




niedziela, 28 czerwca 2015

Orientalna przyprawa do kurczaka z Kociołka Smaków

Kurczak z piekarnika lub grilla to nasze ulubione mięso na obiad, często je przyrządzamy i używamy do tego dużo przypraw, które zdecydowanie poprawiają jego smak. 
Dziś zaprezentuję fajną przyprawę, którą wykorzystałam do przyprawiania udek z kurczaka, pieczonych w rękawie do pieczenia, a jest to Orientalna przyprawa do kurczaka ze sklepu Kociołek Smaków.





Do tego typu dań często dodaję ryż, który również mocno doprawiam. Przede wszystkim do ryżu dodaję dużo mielonej papryki i curry, jeśli trzeba to dodaję soli i do całości dolewam olej/oliwę, najlepiej jakiś zdrowy olej kokosowy albo inny. Ryż który jemy najczęściej to ryż parboiled, kupuję go w Biedronce, ryż ten nie skleja się, jest twardszy niż tradycyjny ryż i nie robi się z niego ciapa, po rozgotowaniu czy mieszaniu. 




Do mojego orientalnego dania najlepiej pasowałyby chińskie warzywa na patelnię, ale niestety takowych w Biedronce nie było, więc kupiłam "Warzywa na patelnię po włosku" do których dodałam przyrządzony przez siebie sos słodko-kwaśny a'la Uncle Ben's. Kiedyś zrobiłam mnóstwo słoiczków tych sosów i tak sobie leżą i czekają aż się nad nimi zlituję i dodam je do jakiegoś dania, właśnie nadarzyła się okazja :). Po odparowaniu bardziej płynnej części sosu na patelni pozostały mi grube kawałki ananasa, który grał tu główną rolę i nadawał warzywom bardziej orientalny smak, a także papryka, marchewka, cebula połączone oczywiście z pomidorami, bo to podstawa sosu. 
Ostatecznie po wyjęciu udek z piekarnika moje danie prezentowało się tak:


Nie wiem czy wygląda apetycznie, ale w smaku było bardzo dobre, myślę że za niedługo zrobię powtórkę, bo zostało mi jeszcze dużo przyprawy :). 


A teraz słów kilka o samej przyprawie:

Opis: Przyprawa orientalna - to idealna mieszanka do przygotowania kurczaka o azjatyckim smaku do potraw pieczonych, smażonych, duszonych na bazie kurczaka - każdemu daniu nada orientalnego charakteru, wyjątkowego smaku i zmysłowości. Przyprawa orientalna do kurczaka została skomponowana dla tych wielbicieli kurczaka, którzy w tradycyjne dania lubią włączać orientalne akcenty. Kuchnia chińska słynie z wyrafinowanej różnorodności oraz zdrowego stylu odżywiania. Bardzo aromatyczna, wykwintna, czasami prosta. Niegdyś potrawy kuchni chińskiej służyły głównie do zaspokojenia głodu, zachowania zdrowego ciała lecz spożywanie posiłków do dziś w Chinach przybiera formę święta - klimatycznie i zdrowo dla ducha. Polecana do dań z drobiu.



Skład: sól, pieprz czarny, papryka słodka, papryka chili, ekstrakt papryki, kurkuma, imbir, czosnek, goździk, cynamon, gałka muszkatołowa, kozieradka, kmin rzymski, kolendra.

Cena: 1.30 zł / 50 g, można ją kupić w sklepie Kociołek Smaków TUTAJ

Kilka słów ode mnie: Przyprawa, podobnie jak wiele innych przypraw marki Olmix, zapakowana jest w przezroczystą torebeczkę do której przyczepiona jest tekturowa nakładka z opisem produktu.
Przyprawa jest bardzo drobno zmielona, dzięki czemu doskonale rozprowadza się po całym kurczaku.
To co najważniejsze to jej smak i aromat, który jest jak sama nazwa wskazuje "orientalny", nietypowy dla naszych polskich potraw. Mocno wyczuwalne jest tu połączenie kurkumy z imbirem, goździkiem, cynamonem i gałką muszkatołową. Również chili daje o sobie znać, aczkolwiek przyprawa nie jest mocno paląca. Po spróbowaniu jej w pierwszej kolejności wyczułam sól połączoną z papryką, następnie wspomniane powyżej przyprawy, a na samym końcu lekko pikantny smak chili, który jeszcze przez chwilkę przyjemnie piecze w język, po czym zanika :). 
Myślę, że przyprawa jest idealna dla osób lubiących eksperymentować w kuchni, wyszukiwać nowe smaki i zapachy :). 



Facebook

sobota, 27 czerwca 2015

Masło Shea marki ViVio









Opis produktu: 
Masło Shea stało się nowym odkryciem kosmetycznym stosunkowo niedawno. Afrykańczycy z powodzeniem stosują je jednak od wieków.
Jest niezwykle bogate w nienasycone kwasy tłuszczowe, znacznie przewyższające te zawarte w maśle kakaowym czy innych naturalnych masłach roślinnych. Nienasycone kwasy tłuszczowe są kluczowym składnikiem przy odmładzaniu i nawilżaniu skóry za pomocą kosmetyków. Masło Shea dostarcza również wszystkich najważniejszych witamin potrzebnych, aby skóra wyglądała młodo i gładko, a co najważniejsze, zdrowo. Jego właściwości chronią skórę przed wiatrem, zimnem, ostrym słońcem oraz wspomaga w znacznym stopniu leczenie ran i oparzeń. Masło Shea stymuluje aktywność komórek, walczy z efektem ich starzenia i naprawia starą, zniszczoną i stwardniałą skórę.


Stosowanie: Stosować bezpośrednio na skórę twarzy, ciała, na włosy itp. Przed aplikacją należy rozetrzeć najpierw w dłoniach.


Cena: 12.90zł / 200g, można je kupić w sklepie internetowym TUTAJ


Kilka słów ode mnie: Masło Shea marki ViVio znajduje się w białym, zakręcanym pojemniczku z grubego plastiku. Na zakrętce przyklejona jest etykieta z opisem produktu, szata graficzna prosta, ładnie komponuje się z białym kolorem opakowania. 
Konsystencja produktu jest twarda i zbita, jednak nabieranie niewielkiej ilości na palce nie sprawia wielkiej trudności, masło mięknie pod wpływem ciepła i dobrze się rozsmarowuje. 
Zapach ciężko mi określić, ale jest on bardzo przyjemny dla mojego nosa, przypomina mi zapach słonecznika, trochę zapach słodkich orzechów. Oczywiście jest to naturalny zapach orzeszków drzewa masłowego, z których wytwarzane jest masło shea, bez żadnych dodatków aromatycznych. Zapach nie jest intensywny, na skórze jest niewyczuwalny. 
Ten naturalny kosmetyk pochodzi z Afryki, gdzie od wieków stosowany jest w pielęgnacji przez afrykańskie kobiety. Produkt ten doskonale nawilża  i natłuszcza skórę, chroni ją przed poparzeniem słonecznym oraz przed szkodliwym działaniem innych czynników atmosferycznych. Przyspiesza gojenie się ran i podrażnień, powoduje że skóra staje się miękka i wygładzona. 
Produkt nadaje się do każdego typu cery, jednak ze względu na swoje bogate właściwości nawilżające i natłuszczające szczególnie polecany jest osobom z suchą skórą. Ponieważ produkt jest naturalny, bez żadnych dodatków i szkodliwych substancji, mogą go stosować alergicy i osoby z wrażliwą skórą, również dzieci. Masło Shea ma także działanie lecznicze, pomaga w leczeniu trądziku, łuszczycy i innych chorób skórnych.
 Co ciekawe produkt można stosować również na włosy, wpływa on na poprawę ich wyglądu, nabłyszcza i wygładza włosy, a także ułatwia rozczesywanie. Można go stosować jako samodzielny kosmetyk lub dodawać do masek, odżywek czy balsamów. 
Masło Shea pomaga również w zwalczaniu cellulitu i rozstępów, może być stosowane do masażu leczniczego np. przy bolących mięśniach czy reumatyźmie, jak również do masażu relaksacyjnego.
Myślę, że taki produkt przyda się każdej dbającej o wygląd kobiecie choćby do smarowania suchych miejsc. Kosmetyk na pewno będzie przydatny teraz przez wakacje, by chronić skórę przed słońcem. Polecam :). 


Facebook

piątek, 26 czerwca 2015

Sadza Soap - mydło choby wongiel!

Produkt, który dziś opiszę urzekł mnie od początku, gdy go ujrzałam, uwielbiam takie designerskie gadżety, nietypowe, oryginalne, inne niż wszytkie, a mowa o "czornym mydle z wonglym aktywnym" marki Sadza Soap :D. Mydło to "niby marasi a myje", zawarty w nim "wongiel aktywny, je dobry na roztomajte toksyny, pierońskie zapolynio i inksze marasy", natomiast gliceryna "zmiynkczo, nawilżo, wygładzo skóra". Produkt ten to ciekawy i oryginalny "konsek ślonskij ziemi ryncznej roboty" :D.












Opis produktu:

Czarne mydło w kształcie bryły węgla

Sadza Soap to czarne mydło glicerynowe z węglem aktywnym. Niezwykłe, bo w kształcie bryły węgla, oryginalnie wydobytej 320 metrów pod ziemią w zabrzańskiej kopalni. To produkt silnie inspirowany Śląskiem – regionem, gdzie węgiel zawsze był największym bogactwem, a górnicza tradycja szanowana jest do dziś.

Sadza Soap to kolejny zaskakujący projekt Mamami Studio.

- To połączenie sprzeczności: brud, który myje – opowiada projektantka, Marta Frank.

Sadza Soap stanowi fantastyczny pomysł na prezent, może być świetną pamiątką ze Śląska, ale jest także doskonałym kosmetykiem. Dzięki unikalnym właściwościom węgla aktywnego i gliceryny, mydło działa antybakteryjne, detoksykująco; rozjaśnia i nawilża skórę, łagodząc podrażnienia. Jest całkowicie naturalne i nadaje się dla każdej, nawet najbardziej wrażliwej cery. To produkt dla każdego.

Bo sadza odmładza!
cechy produktu:
  • waga 130 g
  • dizajnerskie i ekologiczne opakowanie PET z dużym okienkiem eksponującym produkt
  • teksty w 3 językach: po polsku, po śląsku i po angielsku

Sadza Soap to nie tylko ozdoba łazienki, świetnie wyglądający gadżet i doskonały upominek, ale przede wszystkim prawdziwe mydło (produkt jest testowany dermatologicznie i uzyskał pozytywny wynik specjalistycznych badań przeprowadzonych przez Centrum Kosmetyków dr Piotr Koziej).
Mydło Sadza Soap w kąpieli daje delikatną szarą pianę, a zawarte w nim drobiny węgla sprawiają, że ma działanie peelingujące.
Sadza Soap ma subtelny naturalny mydlany zapach, nie zawiera żadnych dodatkowych substancji aromatycznych, przez co jest przyjazne dla delikatnej skóry dzieci i alergików.
Składniki wykorzystywane do produkcji mydła są w 100% pochodzenia roślinnego.

Skład: Aqua, Glycerin, Sodium Stearate, Propylene Glycol, Sorbitol, Sodium Laurate, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Lauryl Sulfate, Sodium Chloride, Stearic Acid, Lauric Acid, Pentasodium Pentetate, Tetrasodium Etidronate, CI 77266

Cena: 25zł/130g, można je kupić na stronie Sadza Soap >>KLIK<< oraz stacjonarnie TUTAJ

Kilka słów ode mnie: Mydełko zapakowane jest w plastikowe, przezroczyste pudełeczko o nowoczesnej, designerskiej szacie graficznej. Już sam wygląd opakowania przyciąga uwagę, zwłaszcza miłośników takich nietypowych gadżetów :). Na opakowaniu znajdziemy napisy w trzech językach: polskim, śląskim i angielskim. Podoba mi się również ciekawa kolorystyka opakowania, na którym znajdziemy odcienie czerni i szarości polączone z mocno wyróżniającym się żółtym kolorem. Połączenie bardzo ciekawe, zastanawia mnie jakby takie kolory wyglądały na ścianach w mieszkaniu :D. 
W środku znajdziemy bryłkę węgla, która idealnie mieści się w dłoni. Bryłka jest czarna jak na węgiel przystało, lecz nie brudzi tylko myje :). Zapach naturalny, bardzo delikatny, prawie nie wyczuwalny. 
Mydełko bardzo dobrze się pieni, wbrew pozorom piana nie jest czarna i brudząca, a raczej biała, może z delikatnym odcieniem szarości i małymi czarnymi drobinkami peelingującymi. Jak się domyślam są to drobinki węgla, jednak nie są to jakieś mocne zdzieraki, które mogłby podrażnić skórę. 
Produkt bardzo dobrze oczyszcza, nie podrażnia i nie wysusza skóry, a nawet ją delikatnie nawilża. Mydełko działa antybakteryjnie oraz łagodzi podrażnienia. Jest ono całkowicie naturalne, nie zawiera dodatkowych substancji zapachowych, przez co nadaje się nawet do delikatnej i wrażliwej skóry, mogą go stosować dzieci i alergicy. 
Myślę, że takie mydełko jest świetnym gadżetem ozdabiającym łazienkę, jak również idealnym pomysłem na prezent i ciekawą pamiątką kojarzącą się ze Śląskiem. Taki produkt wzbudzi uśmiech na każdej twarzy, nie ma to jak umyć się bryłką węgla :). 


Facebook

czwartek, 25 czerwca 2015

"Naturalny detoks" wydawnictwo Vital




Dziś zaprezentuję książkę o naturalnym oczyszczaniu organizmu, pod tytułem "Naturalny detoks", jej autorem jest dr Bruce Fife, dietetyk, autor wielu książek poświęconych zdrowiu i odżywianiu. Książka wydawnictwa Vital











Opis: 
Numer wydania: 1
Rok wydania: 2015
Format: 14,5x20,5 cm
Ilość stron: 548
Oprawa: miękka

Toksyny znajdują się w powietrzu, wodzie, żywności, a także są tworzone w każdym z nas jako naturalny produkt uboczny metabolizmu komórkowego. Musimy zatem nauczyć się radzić sobie z nimi najlepiej jak potrafimy. Możemy to zrobić poprzez przeprowadzanie detoksykacji raz na jakiś czas. Oczyści ona organizm ze szkodliwych substancji, w tym trucizn, które mogły się nagromadzić przez dziesiątki lat. Z łatwością pozbędziesz się również problemów skórnych, alergii, nadpobudliwości, miażdżycy, zawrotów głowy, zapalenia stawów, kamieni nerkowych, osteoporozy, zaparć, a nawet licznych postaci raka. Poznasz metody odtruwania takie jak: głodówki, terapia tlenowa i cieplna, oczyszczanie organów (jelita grubego, nerek, wątroby) czy odtruwanie ziołami. Zdrowie poprzez detoksykację.



Cena: 42 zł, można ją kupić w sklepie Vitalini24.pl TUTAJ



Kilka słów ode mnie: Książka "Naturalny detoks" z pewnością zainteresuje wszystkie osoby dbające o zdrowie, które stosując naturalne metody chcą pozbyć się chorób, wzmocnić układ odpornościowy i poprawić samopoczucie. W dzisiejszych czasach, gdy większość ludzi spożywa głównie sklepowe jedzenie, pełne chemii, konserwantów i innych substancji zatruwających nasz organizm, bardzo ważna jest detoksykacja, która pozwoli skutecznie, choć na jakiś czas oczyścić organizm ze szkodliwych substancji. Niestety osoby będące laikami w tej dziedzinie, mogą mieć problem z detoksykacją organizmu, by jednocześnie mu nie zaszkodzić i nie pogorszyć swojego stanu zdrowia. To właśnie naprzeciw takim osobom wyszedł autor książki dr. Bruce Fife, który szczegółowo zaprezentował skuteczne metody odtruwania, jakie możemy stosować samodzielnie i bez obaw.
Kiążka jest grubym poradnikiem składającym się 548 stron, podzielona na 16 rozdziałów takich jak: Geneza chorób, Proces uzdrawiania, Terapia cieplna, Oczyszczanie umysłu i wiele innych. Według mnie już same tematy poszczególnych rozdziałów są ciekawe i zachęcają do przeczytania książki. W każdym początku rozdziału znajduje się tabelka z rysunkiem i ciekawymi cytatami znanych osób czy przysłów, które dają do myślenia :). Książka napisana jest prosto i przejrzyście, znajdziemy tam wiele rysunków, tabelek, pogrubień dzięki czemu bardzo przyjemnie się ją czyta i łatwiej nam znaleźć najważniejsze informacje. Wszystko jest czytelne i zrozumiałe dla prostego człowieka jak ja :D.
Myślę, że taką książkę powinna przeczytać każda osoba, ale w szczególności osoby, które borykają się problemami zdrowotnymi jak: zmęczenie, problemy skórne, nadwaga, alergie, depresja, zaparcia, drażliwość, bóle pleców, problemy z płodnością, nieprzyjemny zapach ciała czy nieświeży oddech (który niekoniecznie musi być wynikiem braku higieny :) ), co może świadczyć o tym, iż organizm jest przeciążony toksynami i zdecydowanie wymaga detoksykacji. Polecam :).