czwartek, 31 maja 2018

Przeciwutleniający peeling do twarzy z borówkami DIY

Borówki póki co można dostać w sklepach, ale już niedługo zacznie się na nie sezon i będzie można samemu sobie nazbierać na leśnych polanach, lub kupić od przydrożnych sprzedawców i na targowiskach z owocami. Borówki mają wiele właściwości zdrowotnych, można jej dodawać do deserów, wypieków, robić z nich soki, dżemy i kompoty, ale także warto je dodawać do domowych kosmetyków, a dziś na blogu pomysł na peeling do twarzy z dodatkiem tych owoców.

borówki, kosmetyki domowe, kosmetyki naturalne, jagody, przepis, blog, pielęgnacja, peeling domowy, przeciwutleniający

Właściwości borówek (inaczej jagód) znane były już od wieków, a w medycynie naturalnej wykorzystywano je jako lek na zatrucia, biegunkę i problemy ze wzrokiem. Borówki są także skarbnicą składników odżywczych, zawierają duże ilości witaminy C, manganu, witaminy K i błonnika oraz dużo fitoskładników o właściwościach antyoksydacyjnych. W sumie jest ich ponad piętnaście, ale wystarczy wymienić kilka z nich: kwercetyna (właściwości przeciwzapalne, łagodzenie bólu, ochrona serca, obniżanie ciśnienia, lepsza odporność, lepsza praca układu oddechowego), resweratrol (ochrona serca dzięki wzmacnianiu tętnic, właściwości przeciwzapalne), kwas kawowy (immunoregulacja, fantastyczny wpływ na osoby cierpiące z powodu dolegliwości autoimmunologicznych, ponieważ redukuje nagłe immunologiczne), cyjanidyna (związek chemiczny o zbawiennym wpływie na skórę, polecany cukrzykom, wsparcie w walce z nadwagą, właściwości przeciwzapalne, wzmocnienie odporności), kemferol (wyjątkowo pozytywny wpływ na serce).
Obecnie właściwości lecznicze borówek wykorzystuje się także w przemyśle farmaceutycznym i kosmetycznym, wyciągi z tych owoców są używane do produkcji kosmetyków nawilżających i odżywiających skórę. Dzięki dużej zawartości przeciwutleniaczy, kosmetyki z borówkami usuwają nadmiar wolnych rodników, spowalniają procesy starzenia się skóry i przyspieszają regenerację. Oprócz tego borówki działają przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, mają działanie ściągające, zmiękczające i wygładzające, wpływają na poprawę stanu skóry, wzmacniają ją i uelastyczniają. Ze względu na te liczne właściwości zdrowotne i pielęgnacyjne, zdecydowanie warto tworzyć z nich domowe kosmetyki do pielęgnacji twarzy i całego ciała, lub wzbogacać nimi kosmetyki drogeryjne.


Przeciwutleniający peeling do twarzy z borówkami DIY 


Składniki:

- 50 g borówek 
- pół łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki gałki muszkatołowej
- 1/4 łyżeczki sproszkowanej kozieradki
- łyżka oleju kokosowego 

Borówki rozgnieć widelcem, dodaj przyprawy i olej kokosowy. Nałóż jednolitą, grubą warstwę peelingu na uprzednio oczyszczoną i osuszoną, ale nadal wilgotną twarz, a także na szyję i dekolt. Pozostaw na 15-20 minut, a następnie masuj i delikatnie wcieraj peeling w skórę, wykonując koliste ruchy. Na koniec dokładnie umyj twarz, szyję i dekolt ciepłą wodą i zastosuj zwykle używany kosmetyk nawilżający. Peeling delikatnie złuszcza martwy naskórek i usuwa zanieczyszczenia, działa na skórę kojąco, przeciwbakteryjnie oraz nawilżająco. Należy go wykorzystać w dniu przygotowania. 





Przeczytaj też:

środa, 30 maja 2018

Antyperspirant Rexona ACTIVE PROTECTION+ INVISIBLE

Jakiś czas temu na portalu Wizaż.pl załapaliśmy się wraz z mężem do testów najnowszych antyperspirantów marki Rexona, z czego się bardzo ucieszyłam, bo testowanie różnego rodzaju odświeżaczy i innych zapachowych psikadełek to sama przyjemność, zwłaszcza na takich upałach, gdy uprawia się sporty, tańce i pracuje w ogródku :D. Oczywiście ważne jest, aby jeszcze te antyperspiranty się sprawdzały, chroniły przed nadmiernym poceniem się i zapewniały uczucie świeżości na dłużej, a nie tylko ładnie pachniały. Jeśli ciekawi Was jak sprawdza się u mnie nowość Rexony - antyperspirant ACTIVE PROTECTION+ INVISIBLE zapraszam na dalszą część wpisu :).

ochrona przed potem, antyperspiranty, rexona, zapach, świeżość, active protection, opinia, recenzja, blog








Opis produktu:
Antyperspirant Rexona Active Protection + Invisible to:
• Niewidoczna ochrona - przeciw białym śladom i żółtym plamom na ubraniach.
• Długotrwała świeżość zawsze wtedy, gdy jej najbardziej potrzebujesz – dzięki przełomowej technologii Motionsense™, aktywującej działanie kapsułek zapachowych pod wpływem wilgoci i ruchu.
• Ochrona przed potem i nieprzyjemnym zapachem nawet do 48 godzin.
• Długotrwałe uczucie świeżości – aż do 48 h po aplikacji antyperspirantu.


Aplikacja: Antyperspirant należy stosować na czystą i suchą skórę. Puszkę należy przed użyciem wstrząsnąć i stosować z odległości min. 15 cm.



Cena: 13 zł / 150 ml 



Kilka słów ode mnie: Antyperspirant umieszczony jest w puszce charakterystycznej dla damskiej wersji antyperspirantów marki Rexona, czyli opakowanie o nietypowym kształcie, z wgłębieniem ułatwiającym trzymanie puszki, a na górze atomizer w sprayu i specjalny przycisk umożliwiający aplikację produktu. Wersja męska, jak widać na zdjęciach, nieco się różni, puszka jest prosta, szersza i niższa, a zakrętka z atomizerem ma specyficzne zakończenie.
Zapach damskiego antyperspirantu bardzo przypadł mi do gustu, jest mocno kwiatowy, świeży, rześki, wiosenny, bardzo lubię takie wonie :).
Jeśli chodzi o działanie, marka po raz kolejny mnie nie zawiodła, antyperspirant zapewnia skuteczną ochronę nawet w upalne dni i przy dużym wysiłku fizycznym, daje uczucie świeżości i komfortu na kilka godzin, nie pozostawia białych plam na ubraniach i jest raczej delikatny dla skóry, nie spowodował u mnie żadnych podrażnień czy uczulenia. Ogólnie oboje z mężem jesteśmy zadowoleni z tych antyperspirantów, kosztują niewiele, a bardzo dobrze wywiązują się ze swojego zadania, myślę, że nie raz jeszcze po nie sięgniemy 



wtorek, 29 maja 2018

Prosty przepis na batony bakaliowe

Jednymi z najlepszych zamienników słodyczy są bakalie, które co prawda są kaloryczne i zawierają cukier, ale w postaci naturalnej, a oprócz tego mają bogate właściwości odżywcze, dlatego zupełnie inaczej wpływają na organizm niż sklepowe słodycze, w których skład wchodzi cukier rafinowany i niezdrowe tłuszcze trans, a do tego cała masa sztucznych dodatków. Bakalie można spożywać jako samodzielną przekąskę lub przerabiać je na różne sposoby i tworzyć z nich pyszne desery, a dziś na blogu prosty przepis na batony bakaliowe, które z powodzeniem mogą zastąpić sklepowe słodycze.

batony bakaliowe, przepis, zdrowe słodycze, kulinaria, kuchnia, wypieki, blog, pani domu

Orzechy i suszone owoce maja wiele zalet, oprócz tego, że stanowią zdrową przekąskę, są źródłem cennych wartości odżywczych, witamin, minerałów i błonnika. Zdecydowanie warto urozmaicać nimi dietę, a w szczególności dietę dziecka, ponieważ dodają energii i korzystnie wpływają na pracę mózgu, dlatego dobrym pomysłem jest dawanie dzieciom bakalii do szkoły, na drugie śniadanie. Batony bakaliowe są w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem, gdyż stanowią mieszankę wszystkiego co najlepsze z różnego rodzaju orzechów, suszonych owoców i nasion, a do tego można je wzbogacać zdrowymi przyprawami takimi jak cynamon i innymi dodatkami, które korzystnie wpływają na organizm. Tego typu mieszanki bakaliowe warto podawać w szczególności niejadkom, ponieważ jest to smaczny sposób na przemycenie do organizmu dziecka, dużej ilości wartości odżywczych. Poniżej przykładowy przepis na batoniki bakaliowe, ale można je zrobić z różnych składników według uznania i tworzyć własne kompozycje smakowe.


Prosty przepis na batony bakaliowe 


Składniki:

- 150 g orzechów nerkowca
- 150 g migdałów
- 50 g orzechów laskowych
- 50 g orzechów włoskich
- 50 g suszonych moreli
- 50 g rodzynek
- 1 łyżka siemienia lnianego 
- 1 jajko i 2 białka
- 6 łyżek płynnego miodu naturalnego 
- szczypta cynamonu 

Migdały sparz wrzątkiem, obierz ze skórki i pozostaw do wysuszenia. Następnie posiekaj wszystkie bakalie i wymieszaj z miodem, lnem, jajkiem, białkami i cynamonem. Przygotuj dwie keksówki o wymiarach 12 x 26 cm wyłożone papierem do pieczenia, podziel masę na dwie części, przełóż do keksówek i wyrównaj szpatułką. Wstaw foremki do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i piecz 20-25 minut, aż ciasto się zarumieni. Następnie wyłącz piekarnik, uchyl drzwiczki i pozostaw w nim ciasto do wystudzenia. Po wyjęciu z piekarnika, pokrój ciasto na paski przypominające małe batoniki i przechowuj je w szczelnie zamkniętym pojemniku. 






Przeczytaj też:

niedziela, 27 maja 2018

"Pora na lunch" Caroline Craig & Sophie Missing

Odkąd rozpoczęłam swoją przygodę z odchudzaniem i postanowiłam wprowadzić zmiany w nawykach żywieniowych, podstawą było dla mnie regularne jedzenie, mniej więcej co 3 godziny i na początku dosłownie jadłam z zegarkiem w ręce, żeby organizm przyzwyczaił się do regularności, a co za tym idzie, żeby nie kusiło mnie do podjadania różnych niezdrowych przekąsek między posiłkami. Wtedy to jednym z obowiązkowych posiłków w ciągu dnia, stało się dla mnie drugie śniadanie, czyli popularny dziś angielski lunch, który jednak nieco różni się od naszego polskiego drugiego śniadania, stanowiącego zazwyczaj kanapkę z szynką zawiniętą w folię aluminiową lub sklepową drożdżówkę :). Wszystkie ciekawostki na temat lunchu wraz z przepisami i sposobami pakowania posiłków, znajdziemy w interesującym poradniku kulinarnym "Pora na lunch", gdzie autorki, Caroline Craig i Sophie Missig, postanowiły "ugryźć" lunch ze wszystkich możliwych stron i zainspirować czytelnika pomysłami na proste i smaczne drugie śniadania.

lunch, książka, przepisy, kulinaria, recenzja, Buchmann, nowość wydawnicza, poradnik kulinarny











Opis szczegółowy:

Tytuł: "Pora na lunch. Przepisy na małe dania idealne do zabrania"
Autor: Caroline Craig i Sophie Missing 
Wydawnictwo: Buchmann 
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami
Format: 23,5 cm x 16 cm
Liczba stron: 208 
Rok wydania: 2018 r. 
Cena: 39.99 zł 


Lunch to inaczej lekki posiłek spożywany koło południa w przerwie obiadowej, w Polsce najczęściej serwowany jest między 10 a 13 i stanowi on odpowiednik drugiego śniadania (inaczej brunch) lub pierwszego dania obiadowego, jeśli ktoś tradycyjny obiad lub obiadokolację zjada dopiero późnym popołudniem lub wieczorem. Jest to model żywienia, który przybył do nas z Zachodu i idealnie sprawdza się zwłaszcza u osób pracujących, które nie mają czasu na przyrządzanie tradycyjnych polskich obiadów składających się z dwóch dań. W porze lunchu najczęściej zjada się posiłki, które przede wszystkim są łatwe do przechowywania. Na rynku dostępne są różnego rodzaju pojemniki i opakowania, ułatwiające życie osobom pragnącym przyrządzać ten posiłek w domu i zjadać go w pracy lub w szkole. Są to albo dania zbliżone do obiadu albo bardziej śniadaniowe, jednak o wiele zdrowsze i bardziej urozmaicone niż nasze tradycyjne kanapki z białego pieczywa z szynką, serem żółtym lub "rozciapcianym" pomidorem :).

W książce "Pora na lunch" autorki postanowiły przybliżyć czytelnikowi samo pojęcie lunchu i zachęcić do przyrządzania go w domu. Na początku zwracają uwagę na odpowiednie opakowanie posiłków oraz wymieniają lunchowy niezbędnik, czyli wszystkie produkty, jakie będą potrzebne do przyrządzania smacznych i zdrowych dań. Następnie przechodzimy do licznych przepisów podzielonych tematycznie, tak by każdy znalazł tu coś dla siebie, zarówno maniacy zdrowego odżywiania, jak i wegetarianie czy weganie, osoby zapracowane i uwięzione przy biurku, łasuchy i oszczędne panie domu, które nie chcą, by jakiekolwiek resztki jedzenia się zmarnowały. Przepisy są proste i zwięzłe, niejednokrotnie opatrzone efektownymi fotografiami posiłków. Znajdziemy tu m.in. przepisy na takie ciekawe potrawy jak chlebek bananowy, dahl z cytryną i kolendrą, sałatka z chorizo, jajek i ziemniaków, zupa z czarnej fasoli, rozmaite pomysły na kanapki, kasze i makarony, czyli kulinarny misz masz zaczerpnięty z różnych kuchni świata. Aby maksymalnie ułatwić czytelnikowi przyrządzanie posiłków, autorki postanowiły również przygotować menu i listę zakupów na cały tydzień, znajdującą się na samym końcu publikacji. 

"Pora na lunch" to ciekawa propozycja dla osób, które szukają inspiracji na smaczne, zdrowe, szybkie do przyrządzenia i tanie drugie śniadania oraz dla wszystkich, którzy lubią dobrze zjeść i eksperymentować w kuchni. Jeśli skończyły Wam się pomysły na lunch, to ta książka zdecydowanie powinna wzbogacić Waszą kulinarną biblioteczkę, a poza tym może ona stanowić fajny pomysł na prezent dla osób kochających jedzenie i gotowanie. Polecam :). 




sobota, 26 maja 2018

Ekologiczny środek do czyszczenia płytek i fug

Płytki pokrywające ściany i posadzki, szczególnie w kuchni i łazience, są ciągle narażone na zabrudzenia związane z wilgocią, z resztkami mydła i innych kosmetyków, a co za tym idzie pojawiają się na nich zacieki i osad, natomiast w przypadku płytek kuchennych, mamy do czynienia jeszcze dodatkowo z tłuszczem. Mocno zanieczyszczone płytki i fugi znajdujące się w wilgotnych miejscach, nie tylko są siedliskiem bakterii, ale również odstraszają swoim wyglądem, dlatego warto pamiętać o ich regularnym czyszczeniu. Można w tym celu użyć gotowych środków czystości dostępnych w sklepach lub zastosować ekologiczne preparaty zrobione własnoręcznie w domu.

naturalne środki czystości, płytki łazienkowe, eko sprzątanie, środek do płytek i fug

Środki czystości stosowane do czyszczenia płytek i fug powinny mieć właściwości antybakteryjne i dezynfekujące, ponieważ wilgoć i pleśń jaka się na nich zbiera oraz bakterie, które pojawiają się na skutek osadzającego się brudu, są zagrożeniem dla zdrowia. Jeśli na fugach widoczna jest pleśń, warto je co jakiś czas pryskać roztworem z 1 części wody utlenionej i 1 części zwykłej wody, następnie pozostawić na godzinę, przetrzeć gąbką i dokładnie spłukać. Jeśli fugi nie są pokruszone lub uszkodzone, można podczas ekologicznego mycia i szorowania wykorzystać ocet z dodatkiem sody oczyszczonej, z tych dwóch składników warto zrobić pastę do szorowania, a sam ocet (lub roztwór octu i wody) może myć stosowany do przecierania płytek za pomocą ściereczki, co nada im piękny połysk. Do takich ekologicznych środków czystości warto dodawać również naturalne olejki eteryczne, które także mają właściwości antybakteryjne, a do tego pięknie pachną. W przypadku trudnych do usunięcia plam i zabrudzeń konieczne będzie zrobienie pasty o mocniejszym działaniu, a przepis na nią znajdziesz poniżej.


Ekologiczny środek do czyszczenia płytek i fug 


Składniki:

- 1/2 szklanki sody oczyszczonej
- 2 łyżki sody kalcynowanej 
- 2 łyżki boraksu 
- 2 łyżeczki kamienia winnego
- 3 łyżki płynnego mydła kastylijskiego 
- 10 kropli naturalnych olejków eterycznych (może być cytrusowy, lawendowy, z drzewa herbacianego, sosnowy, cynamonowy, tymiankowy, rozmarynowy, eukaliptusowy)
- dodatkowo potrzebny będzie roztwór wody i octu w stosunku 1:1 w butelce ze spryskiwaczem 

Z suchych składników i mydła kastylijskiego należy zrobić pastę odpowiednią do szorowania płytek i fug, jeśli jest zbyt sucha można dodać octu lub mydła. Następnie pryskać zabrudzone miejsca roztworem wody i octu, nakładać pastę i szorować mocno szczotką, po czym dokładnie spłukać. Tym sposobem można czyścić płytki i fugi ścienne oraz podłogowe, a także armaturę łazienkową. W przypadku mycia wanny lub zlewu, warto powierzchnię spryskać octem, rozprowadzić pastę i pozostawić na 20 minut, następnie dokładnie wyszorować i spłukać. 





Przeczytaj też:

piątek, 25 maja 2018

Czekoladowe batony raw food z olejkiem miętowym

Jednym z moich ulubionych ziół jest aromatyczna mięta, którą na co dzień piję nałogowo w postaci naparu, ale ze względu na to, że rośnie u mnie w ogródku, przerabiam ją na różne sposoby m.in. robię z niej soki oraz octy i przechowuję w spiżarni na zimę. Oprócz świeżej lub suszonej mięty, w sklepach dostępne są również olejki z mięty pieprzowej, które można stosować w celach leczniczych zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie oraz dodawać je do różnych potraw. A dziś na blogu pomysł na czekoladowe batony raw food z dodatkiem naturalnego olejku miętowego.

przepis, czekoladki miętowe, zdrowe słodycze, raw food,

Mięta ma piękny, świeży aromat dlatego często jest używana do przygotowywania różnych posiłków, do przyrządzania odświeżających koktajli i innych napojów leczniczych. Ze względu na zróżnicowane właściwości i korzystny wpływ na zdrowie, często wykorzystywana jest w celach terapeutycznych. Ziele to wykazuje właściwości przeciwzapalne i antyseptyczne, a olejek miętowy stosowany wewnętrznie, pomaga przy problemach z układem pokarmowym, działa rozkurczowo, jest pomocny przy wzdęciach, niestrawności i bólach brzucha. Z kolei jako silny antyseptyk, może być używany przy przeziębieniach, grypie, kaszlu, katarze i innych problemach dróg oddechowych, a ze względu na aromatyczny zapach i zawartość mentolu, jest pomocny również przy dolegliwościach takich jak migreny, zmęczenie, napięcia nerwowe i ogólna ociężałość umysłowa. 

Mięta jest najpowszechniejszym ziołem przyprawowo-leczniczym na świecie. Ekstrakty, olejki lub ziele mięty znajdziemy w wielu sklepowych produktach, takich jak gumy do żucia, cukierki, napoje, pasty do zębów, syropy, herbaty i różnego rodzaju słodycze oraz desery. Do dziś pamiętam z czasów dzieciństwa czekoladki z miętowym nadzieniem (talarki) oblane polewą czekoladową, które dostarczały mi niesamowitych wrażeń smakowych. Niewątpliwie mięta i kakao stanowi świetne i bardzo smakowite połączenie, dlatego olejki, ekstrakty czy aromaty miętowe warto wykorzystywać w deserach czekoladowych, takich jak zdrowe batoniki, na które przepis znajdziecie poniżej :).


Czekoladowe batony raw food z olejkiem miętowym 


Składniki:

Ciemna warstwa czekoladowa:

- 150 g startego masła kakaowego
- 50 g kakao w proszku
- 6 łyżek syropu z agawy
- szczypta soli himalajskiej

Warstwa miętowa:

- 100 g startego masła kakaowego
- 50 g orzechów nerkowca
- 1 łyżeczka spiruliny w proszku lub chlorelli, młodego jęczmienia, młodej pszenicy
- 2 łyżeczki lucumy w proszku
- 6 łyżek nektaru z agawy
- 10 kropli naturalnego olejku miętowego
- 50 g grubo posiekanych pistacji 

Wyłóż dużą, płytką blachę folią aluminiową lub papierem do pieczenia. Zacznij od przepisu na ciemną warstwę czekoladową. W kąpieli wodnej (garnku, misce lub innym naczyniu ustawionym na garnku z gotującą się na wolnym ogniu wodą) roztop masło kakaowe, następnie dodaj kakao i mieszaj aż znikną grudki. Wyjmij naczynie, dodaj pozostałe składniki (sól i syrop z agawy), dokładnie wymieszaj i wlej na przygotowaną blaszkę. Masę rozsmaruj równomiernie i włóż do lodówki na 10 minut. 
Podobnie postępuj z warstwą miętową, rozpuść starte masło kakaowe w kąpieli wodnej. W młynku do mielenia lub za pomocą blendera, zmiel orzechy nerkowca połączone ze spiruliną i lucumą, aż powstanie proszek. Następnie dodaj pozostałe składniki (oprócz pistacji), łącznie z rozpuszczonym masłem kakaowym i zmiksuj lub wymieszaj miksturę, tak by powstał zielony krem. Wylej miętowy krem na przygotowaną wcześniej, ciemną warstwę czekoladową, posyp pistacjami i wstaw do lodówki na kolejne 10-20 minut. Gdy czekolada będzie twarda, połam ją ręcznie lub za pomocą drewnianej łyżki na mniejsze kawałki (batoniki) o różnych kształtach. 





Przeczytaj też:

czwartek, 24 maja 2018

Garnier Fructis - Wygładzająca maska do włosów Macadamia Hair Food

Ostatnio szczęście mi dopisuje i na portalu Wizaż.pl udało mi się załapać do dwóch kampanii testerskich, pierwsza z nich to testowanie maski do włosów, którą dziś opiszę, a w najbliższym czasie pojawi się również na blogu moja opinia dotycząca antyperspirantów Rexona, które także otrzymaliśmy do przetestowania wraz z mężem. Oprócz tego dostałam wiadomość, że po raz kolejny zostałam Ambasadorką marki LPM i będę testować jakiś nowy produkt tej marki. Jak widać nie pozostaje mi nic innego tylko testować i recenzować, skoro kosmetyki same wpadają mi w ręce :D.
A jak sprawdza się u mnie wspomniana maska Fructis? Zapraszam na dalszą część wpisu :).

Garnier Fructis, maska do włosów, Macadamia Hair Food, wygładzenie, nawilżenie, pielęgnacja włosów, nowość kosmetyczna, testy i recenzje, opinia, testuje kosmetyki






Opis produktu:
Suche włosy wspaniale reagują na nawilżanie i odżywianie formuły Macadamia Hair Food, wzmocnionej przez olej z orzechów makadamia z Gwatemali*. Wygładzone, odżywione i nawodnione włosy są jedwabiste i lśniące, a w dotyku wyczuwalnie bardziej miękkie i gładsze.

Rezultaty:
3x gładsze w formie spłukiwanej maski**
4x gładsze w formie produktu bez spłukiwania**

W aksamitnej konsystencji można wyczuć zwalczające przesuszenie składniki odżywcze, a zapach to prawdziwa uczta dla miłośników słodkich zapachów. Nuta owoców i kwiatów miesza się z odrobiną mleka kokosowego, by stworzyć kwiatowo-kremowy, przepyszny zapach, który uspokaja i poprawia nastrój.

*Pochodzenie może się zmienić.
**Badanie instrumentalne.



Skład:




Cena: 25 zł / 390 ml 



Kilka słów ode mnie: Bardzo lubię produkty marki Garnier, a z serii Fructis na co dzień stosuję szampony, które są moimi ulubieńcami, dlatego chętnie testuję nowości tej marki i gdy tylko dowiedziałam się o możliwości wypróbowania masek z serii Hair Food, od razu zgłosiłam się do testów. W ofercie firmy są cztery rodzaje tych masek, a ja wybrałam sobie produkt przeznaczony do włosów suchych i niesfornych. Maska umieszczona jest w ogromnym, plastikowym kubełku o pojemności 390 ml, a biorąc pod uwagę, że jest wydajna i nie trzeba jej dużo nakładać, chyba będę ją stosować przez najbliższe pół roku :). Kosmetyk ma lekką, kremowo-budyniową konsystencję, dobrze rozprowadza się na włosach, nie przelewa się przez palce, nie posiada żadnych grudek i nie sprawia problemów podczas nakładania. Stosowanie produktu dodatkowo umila przyjemny zapach, słodki, orzechowy, chyba jest to zapach orzechów macadamia, trochę kojarzy mi się z lodami orzechowymi wzbogaconymi kwiatowymi nutami zapachowymi.
Jak informuje producent, maska jest w 98% pochodzenia naturalnego, nie zawiera silikonów, parabenów, sztucznych barwników i posiada wegańską formułę. Co ciekawe, maskę można stosować na trzy sposoby, przyznam, że po raz pierwszy spotykam się z takim produktem, można ją traktować jako maskę i spłukać po kilku minutach, a także jako odżywkę ze spłukiwaniem lub bez spłukiwania. Niestety u mnie ten ostatni sposób się nie sprawdza, gdyż maska za bardzo obciążyła mi włosy, w rezultacie wyglądały one jak niedomyte strąki, ale może się sprawdzić przy włosach bardzo niesfornych, kręconych, nadmiernie napuszonych, potrzebujących mocnego wygładzenia. Natomiast maska stosowana ze spłukiwaniem sprawdza się u mnie bardzo dobrze, ułatwia rozczesywanie, nawilża i odżywia włosy, nadaje im połysk, wzmacnia, sprawia, że stają się miękkie i miłe w dotyku. Kosmetyk poprawia ogólny wygląd włosów i stosowany jako maska do spłukiwania, nie obciąża włosów i nie powoduje szybszego przetłuszczania się. Ogólnie zadowolona jestem z tej maski i myślę, że chętnie wypróbuję również inne wersje z serii Hair Food. 






Przeczytaj też:

środa, 23 maja 2018

Oczyszczająca maseczka z zieloną glinką francuską DIY

Francuska zielona glinka pochodzi ze skał krzemionkowo-aluminiowych i zawiera krzem, magnez, wapń, potas, fosfor, sód oraz wiele innych mikroelementów. Jest produktem całkowicie naturalnym, suszonym na słońcu i biezpiaskowym. Glinka sprawdza się przede wszystkim w pielęgnacji cery tłustej i trądzikowej, posiada silne właściwości odtłuszczające, oczyszczające, matujące i delikatnie złuszczające martwy naskórek. Działa również przeciwzapalnie, oczyszcza z toksyn, przyspiesza gojenie i mineralizuje skórę. Zieloną glinkę można stosować jako surowiec do produkcji kosmetyków, takich jak maseczki, kremy, mleczka i toniki, a także maski na włosy i skórę głowy, dzięki temu kosmetyki wzbogacone są w mikroelementy i sole mineralne, absorbują nadmierną produkcję łoju i powodują efekt matowienia. A dziś na blogu pomysł na maseczkę oczyszczającą z dodatkiem zielonej glinki francuskiej.

zielona glinka francuska, maseczka, diy, naturalne kosmetyki, oczyszczanie, ujędrnianie, domowe kosmetyki, przepis
Źródło zdjęcia: Pinterest 

Maseczka jest niezwykle prosta do wykonania, składa się tylko z trzech składników, a zrobiona samodzielnie w domu wychodzi znacznie taniej niż gotowe maseczki drogeryjne. Oprócz zielonej glinki francuskiej działającej oczyszczająco i ujędrniająco, zawiera również olejek kadzidłowy Frankincense, który działa leczniczo na cały organizm, a stosowany na skórę wspomaga leczenie ran, blizn, stanów zapalnych skóry, a także regeneruje i pomaga w odbudowie starzejącej się skóry. Nazwa olejku pochodzi ze średniowiecznej Francji i dosłownie oznacza "prawdziwe kadzidło, balsamiczny zapach". Olejek ten w dawnych czasach, na całym środkowym Wschodzie był używany w ceremoniach religijnych, stosowany był jako święty olej namaszczający i uzdrawiający, leczono nim wszystkie znane wówczas choroby i używano go na każdą ewentualność. Olejek kadzidłowy znany był także w czasach Chrystusa i stanowił jeden z prezentów, jakie nowo narodzony Jezus otrzymał od Trzech Mędrców. Jego zapach działa inspirująco, wzmacnia umysł i układ odpornościowy, zmniejsza uczucie depresji i przygnębienia, uwielbiany jest za swoje właściwości aromaterapeutyczne i polecany w praktyce jogi i medytacji. 
Ostatnim składnikiem maseczki jest mleko, które odżywia i nawilża skórę, kwasy mlekowe w nim zawarte idealnie nadają się do zwilżania glinki, a także działają antybakteryjnie, zwężają pory i delikatnie złuszczają martwy naskórek, idealnie sprawdzają się w pielęgnacji skóry trądzikowej. 


Oczyszczająca maseczka z zieloną glinką francuską DIY 


Składniki:

- 1,5 łyżki zielonej glinki francuskiej
- 3 łyżki mleka
- 4 krople olejku kadzidłowego Frankincense 

Składniki maseczki wymieszaj tuż przed użyciem, nałóż na twarz oraz dekolt (omijając skórę wokół oczu, gdyż jest ona delikatna i maseczka może ją przesuszyć) i pozostaw do wyschnięcia na 15-30 minut. Po tym czasie dokładnie spłucz maseczkę i nałóż na twarz krem nawilżający. Maseczka powinna zmatowić i wygładzić cerę, zmniejszyć pory skórne, a także delikatnie ujędrnić skórę. Sprawdza się również u osób z problemami skórnymi, takimi jak trądzik. 






Przeczytaj też:

poniedziałek, 21 maja 2018

Co jest bardziej oszczędne - zmywarka czy ręczne mycie naczyń?

Do zakupu zmywarki zachęcają nas reklamy i statystyki udostępniane przez ich producentów. Mówią one, że posiadanie zmywarki pozwala nam zaoszczędzić wodę, prąd oraz czas. Nie ulega wątpliwości, że zmywarka to oszczędność czasu, nie musimy bowiem samodzielnie myć naczyń, gdyż zajmuje się tym urządzenie. Czy jednak rzeczywiście posiadacze zmywarek mogą liczyć na oszczędność wody i prądu?
Sprawdźmy więc, co jest oszczędniejsze: zmywarka czy ręczne mycie naczyń oraz na co zwracać uwagę wybierając oszczędną zmywarkę.  

zmywarka, mycie naczyń, oszczędność wody

Mycie naczyń w zmywarce – zużycie wody
Jeśli zależy nam na oszczędności wody, pierwszą rzeczą, na którą powinniśmy zwrócić uwagę jest to, ile wody urządzenie pobiera na jeden cykl mycia. Wbrew pozorom wartości te mogą się bowiem znacznie różnić w zależności od pojemności urządzenia oraz producenta. Śmiało możemy jednak powiedzieć, że nowoczesne zmywarki charakteryzują się bardzo niskim poborem wody. Jakim? Sprawdźmy to na przykładzie zmywarek Electrolux, które są jednymi z najczęściej wybieranych urządzeń do polskich domów.

Ile wody zużywa zmywarka? Na przykładzie urządzeń marki Electrolux
Zmywarka ELECTROLUX ESL5322LO (60 cm) na jeden cykl mycia pobiera 11 litrów zimnej wody. W jej wnętrzu na raz umyjemy natomiast 13 kompletów naczyń. Nieco bardziej od niej oszczędna jest zmywarka Electrolux ESL 5355LO (60 cm), która pobiera ok. 10 litrów wody przy załadunku 13 kompletów naczyń. Mniejsza zmywarka Electrolux ESL84510LO (45 cm) pobierze natomiast ok. 10 litrów wody i na raz pozwoli nam umyć 9 kompletów naczyń. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku kolejnej 45-tki, modelu ESF 4202LOW.

Mycie ręczne a mycie w zmywarce – co wychodzi taniej?
Jak widać, wybierając urządzenie dostosowane swoją pojemnością do naszych potrzeb i zużywające mniej wody na jeden cykl mycia, możemy znacznie ograniczyć zużycie wody. Trudno sobie bowiem wyobrazić, abyśmy na ręczne umycie naczyń zużyli tylko 10-11 litrów wody. Zazwyczaj wartości te są bowiem o wiele wyższe.
Pamiętajmy także, że zmywarka Electrolux i inne zmywarki do mycia pobierają jedynie tańszą zimną wodę, która następnie jest podgrzewana przez urządzenie. Do mycia ręcznego zazwyczaj używamy natomiast droższej ciepłej wody, co także sprawia, że mycie ręczne jest droższe od zmywania w zmywarce.

Zmywanie naczyń w zmywarce – zużycie energii elektrycznej
Kolejną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę kupując oszczędną zmywarkę, jest jej klasa energetyczna. To ona w dużej mierze powie nam bowiem, czy dane urządzenie pozwoli zadbać także o oszczędność prądu. Aktualnie w sprzedaży dostępne są zmywarki o klasach energetycznych od A po A++. Im wyższa klasa, tym mniej prądu będzie zużywało nasze urządzenie, co także przełoży się na oszczędności zwłaszcza, jeśli planujemy regularnie korzystać z urządzenia.
Jeśli zależy nam na oszczędności energii dobrym wyborem będzie zmywarka Electrolux ESF5512LOW i Electrolux ESF4513LOW, które posiadają klasę energetyczną A+. Jeszcze bardziej od nich oszczędna jest natomiast zmywarka Electrolux ESF5533LOX o klasie energetycznej A++.

Co się bardziej opłaca – zmywarka czy mycie ręczne naczyń?
Korzystanie ze zmywarki może być znacznie oszczędniejsze od mycia ręcznego. Kluczowy jest jednak wybór odpowiedniego urządzenia, które zużywa mało wody, jest pojemne oraz energooszczędne. Dopiero wtedy możemy bowiem liczyć na realne oszczędności.
Najważniejszą jednak zaletą zmywania w zmywarce jest oszczędność naszego czasu oraz znacznie lepsze efekty mycia. Aby dokładnie umyć silnie zabrudzone naczynia ręcznie potrzebujemy bowiem znacznie więcej wody oraz czasu, a i tak efekty nie zawsze są satysfakcjonujące. Zmywarka jest natomiast urządzeniem, które doskonale radzi sobie z myciem, a właściwie dobrany program pozwala cieszyć się znakomitymi rezultatami praktycznie bez żadnego wysiłku z naszej strony.
Dobra zmywarka Electrolux w Neonet.pl pozwala nam więc ograniczyć koszty zmywania, oszczędzić czas oraz lepiej zadbać o czystość i higienę naszych naczyń.



piątek, 18 maja 2018

Kwiaty robinii akacjowej w cieście naleśnikowym

Maj to czas, w którym przepięknie kwitną białe, pachnące kwiaty robinii akacjowej, potocznie zwanej akacją. Sama mam takie drzewo blisko domu i muszę przyznać, że zapach tych kwiatów jest niesamowity, a spacerując po drodze, gdzie takich drzew jest mnóstwo i tworzą efektowny, biały tunel po obu stronach jezdni, wpadam w zachwyt, moja artystyczna dusza nie może przejść obojętnie obok takiego zjawiska :D. Szkoda tylko, że to trwa tak krótko, już za chwilę kwiaty zaczną opadać i przekwitać, dlatego póki jeszcze są na drzewach, postanowiłam zrobić krótki wpis o tym, w jaki sposób można je wykorzystać w kulinariach.

akacja, robinia akacjowa, kwiaty akacji w cieście, przepis, blog, kulinaria, pani domu, kuchnia

Robinia akacjowa to drzewo wywodzące się z terenów Ameryki Północnej, a do Europy zawitała na początku XVII wieku za sprawą Jeana Robina (od jego nazwiska pochodzi nazwa "robinia", a potoczna nazwa "akacja" jest niepoprawna). Ze względu na to, że drzewo pięknie kwitnie i pachnie, szybko zyskało popularność i stało się elementem dekoracyjnym miejskiego wystroju, parków i alejek. Surowcem zielarskim robinii akacjowej są jedynie kwiaty, natomiast, co ważne, cała reszta drzewa jest trująca, więc absolutnie nie można w celach leczniczych wykorzystywać liści. Za to kwiaty mają bardzo bogate właściwości lecznicze i posiadają szerokie spektrum zastosowania, między innymi wzmacniają organizm, działają przeciwzapalnie, uspokajająco, moczopędnie i rozkurczowo, łagodzą dysfunkcje przewodu pokarmowego, łagodzą objawy zapalenia dróg żółciowych i nerek, a także, co ciekawe, są pomocne przy wewnętrznych zatruciach lekami. Napary, wyciągi i przetwory z kwiatów robinii akacjowej poprawiają odporność organizmu, oczyszczają, wzmacniają układ nerwowy oraz, podobnie jak pokrzywa, leczą wiosenne zmęczenie. 
Kwiaty zebrane w grona zbiera się w suche, pogodne poranki, zaraz po zejściu rosy, oczywiście ważne jest, aby zbierać je w miejscu czystym, z daleka od dróg i innych zanieczyszczeń.


Kwiaty robinii akacjowej w cieście naleśnikowym 


Składniki:

- 20-25 gron kwiatów robinii akacjowej (akacji) 
- 250 g mąki
- 2 jajka
- 200 ml mleka
- 150 ml piwa
- 50 g cukru
- 1 łyżeczka ekstraktu wanilii
- 1 łyżka rumu
- pół łyżeczki soli
- tłuszcz do smażenia (najlepiej olej kokosowy)
- cukier puder do posypania 


Przed smażeniem kwiaty należy delikatnie opłukać pod bieżącą wodą lub zamoczyć je w misce z wodą i osuszyć na ręczniku papierowym. Następnie zmiksować wszystkie składniki na ciasto, tak by powstała gładka masa, bez grudek (jak na naleśniki). Na głębokiej patelni rozgrzać olej, moczyć kwiaty w cieście trzymając za ogonki, tak by ciasto pokrywało całe grono kwiatów. Kłaść na rozgrzany olej i smażyć na małym ogniu z obu stron, na złoty kolor. Usmażone kwiaty można jeszcze odsączyć od tłuszczu na ręczniku papierowym, a potem posypać cukrem pudrem i podawać na ciepło, zaraz po usmażeniu. Jeśli kwiaty mają być przeznaczone dla dzieci i osób niepijących, to oczywiście należy pominąć alkohol zawarty w przepisie i zrobić zwykłe ciasto naleśnikowe :). 







Przeczytaj też:

czwartek, 17 maja 2018

Sernik truskawkowy Raw Food

Właśnie zaczyna się sezon truskawkowy, więc warto wykorzystać truskawki w różnego rodzaju deserach, a dziś pomysł na sernik z ich dodatkiem, jednak będzie to sernik nietypowy, bez pieczenia i z samych surowych składników, czyli sernik Raw Food.
Dieta raw food, inaczej zwana surową dietą, to sposób żywienia, w którym spożywa się tylko surowe produkty i według niektórych jest najbardziej naturalnym sposobem żywienia, gdyż odnosi się do czasów sprzed milionów lat, kiedy to nasi przodkowie nie stosowali obróbki technicznej i żadnych technik kulinarnych, nie korzystali ze sztucznych dodatków i nie przetwarzali w żaden sposób żywności, jedli to co udało im się znaleźć, zerwać lub wyhodować. Dieta surowych produktów opiera się głównie na jedzeniu surowych warzyw i owoców, a produkty spożywcze, z których korzysta się na diecie, nie powinny być przygotowane w temperaturze wyższej niż 42 stopnie C.
Osobiście chyba nie byłabym w stanie jeść cały czas surowych produktów, jednak uważam, że warto dodawać ich jak najwięcej do codziennego menu, gdyż taka żywność zawiera bardzo dużo składników odżywczych, które nie zostają uszkodzone lub wyeliminowane pod wpływem wysokich temperatur i innej formy przetwarzania.

truskawki, sernik truskawkowy, raw food, surowa kuchnia, przepis, desery, słodkości, kulinaria, owoce, pani domu, blog

Desery typu raw food powinny przypaść do gustu osobom będącym na dietach odchudzających, dbającym o zdrowie, a także rodzicom, którzy chcieliby dodać jak najwięcej witamin i minerałów do codziennego menu dziecka. Jak wiadomo, dzieci nie przepadają raczej za zielonymi koktajlami czy skubaniem sałaty lub pietruszki, tylko po to, żeby dostarczyć sobie wartościowych składników, dlatego trzeba szukać rozwiązań, które pozwolą połączyć przyjemne z pożytecznym i tutaj właśnie rozwiązaniem są "surowe" desery, ciasta, batoniki i cała masa innych pomysłów na zdrowe słodkości. 


Sernik truskawkowy Raw Food

Składniki:

Spód:
- 150 g daktyli bez pestek, moczonych przez 4-6 godzin 
- 120 g orzechów brazylijskich
- 50 g wiórków koksowych 
- szczypta soli himalajskiej

Warstwa kremowa:
- 250 g orzechów nerkowca moczonych przez 8 godzin
- 200 g roztopionego oleju kokosowego
- 120 ml soku z limonki (około 2-3 limonki)
- 150 g ksylitolu lub innego zdrowego zamiennika cukru np. erytrolu 
- 2 łyżki ekstraktu waniliowego

Warstwa truskawkowa 
- 500 g świeżych truskawek bez szypułek
- 5 daktyli Medjool, bez pestek
- 110 g nektaru z agawy
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego 


W pierwszej kolejności przygotuj spód, zmiel wszystkie składniki w robocie kuchennym, w trybie pulsacyjnym, z ostrzem w kształcie litery s (jeśli nie posiadasz robota, musisz poradzić sobie za pomocą blendera i młynka do mielenia). Przełóż masę do tortownicy o średnicy 23 cm i ugnieć ją pięściami, w taki sposób, by znalazła się również na bokach tortownicy.
Następnie zmiksuj wszystkie składniki kremowej warstwy za pomocą blendera, aż osiągną gładką konsystencję (jeśli masz zbyt słaby blender, możesz dolać do masy odrobinę wody, by uzyskać kremową konsystencję). Przelej krem na przygotowany wcześniej spód i wstaw do lodówki na 3 godziny, aż zgęstnieje.
Aby zrobić warstwę truskawkową, włóż 200 g truskawek wraz z daktylami, agawą i wanilią do blendera i zmiksuj na gładką masę. Pozostałe truskawki pokrój na ćwiartki, dodaj je do sosu truskawkowego i polej tą mieszanką ciasto. Zdejmij górną część tortownicy i przełóż sernik na talerz. Ciasto można przechowywać przez 2 miesiące w zamrażarce, ale bez warstwy truskawkowej - gdy będziesz je podawać, zrób świeżą polewę/masę z truskawek.






Przeczytaj też:

sobota, 12 maja 2018

Jak zrobić domową ciastolinę Play-Doh?

Wszelkiego rodzaju masy plastyczne to świetny pomysł na zabawę dla dziecka, która nie tylko pozwoli pozbyć się nudy i uruchomi dziecięcą kreatywność, ale także wzmocni mięśnie rąk i poprawi zdolności manualne. Wykonywanie takich czynności jak lepienie, ugniatanie, ściskanie, rolowanie, jest ćwiczeniem fizycznym dłoni i znacznie usprawnia ich pracę. Zabawy z plasteliną, modeliną, ciastoliną, piankoliną, piaskoliną czy masą solną, działają również uspokajająco i terapeutycznie, dzięki temu dziecko może się wyciszyć i pozbyć negatywnych emocji, co jest szczególnie istotne w przypadku dzieci nadpobudliwych, mających problemy z emocjami i zaburzenia koncentracji. Oprócz tego, zabawy z masami plastycznymi znacznie rozwijają dziecięcą wyobraźnię, dziecko może tworzyć swój własny piękny świat, postaci z bajek, zwierzęta, czy apetycznie wyglądające potrawy, które potem wykorzystuje się przy innych zabawach. Takie masy można kupić lub zrobić samemu w domu, jak wspomnianą wcześniej masę solną czy masę papierową, a dziś na blogu przepis na ciastolinę podobną do popularnej ciastoliny Play-Doh.

ciastolina Play-Doh, masy plastyczne, zabawy dla dzieci, zabawy manualne, przepis, blog, pani domu, inspiracje, diy

Ciastolina Play-Doh podbiła w ostatnich czasach serca dzieci i rodziców, nie tylko dlatego, że ma bardzo przyjemną konsystencję, przypominającą miękkie ciasto i bogatą gamę kolorów, ale także dodatkowe elementy znajdujące się w zestawach, takie jak specjalne wyciskarki, foremki, wszelkiego rodzaju nożyki i inne zabawki związane tematycznie z danym zestawem. Dzięki temu dziecko może być budowlańcem, kucharzem, dentystą, czy nawet fryzjerem, a kolejne zestawy powstają jak grzyby po deszczu, wyobraźnia producentów jest tutaj nieograniczona. Niestety minusem w przypadku oryginalnej ciastoliny, jest dość wysoka cena i fakt, że po pewnym czasie ciastolina zaczyna wysychać, lub po prostu kolory się wymieszają i nie wygląda ona już tak atrakcyjnie jak na początku. Jednak istnieje prosty, szybki i tani sposób na to, żeby dziecko miało zawsze świeżutką, kolorową ciastolinę pod ręką, a jest nim zrobienie domowej ekociastoliny z kilku składników kuchennych.


Jak zrobić domową ciastolinę Play-Doh? 


Składniki:

- 1 szklanka mąki
- 1 szklanka wody
- 2 łyżeczki kamienia winnego lub proszku do pieczenia 
- 1/3 szklanki soli
- 1 łyżeczka oleju
- barwniki spożywcze

Suche składniki wymieszaj w rondelku, następnie dodaj wodę, olej, barwnik i postaw rondelek na kuchence (na średnim ogniu) cały czas dokładnie mieszając, aż znikną wszelkie grudki i powstanie jednolita masa, która powinna w pewnym momencie odklejać się od łyżki czy garnka i przypominać gęste ciasto odpowiednie do lepienia, czyli właśnie ciastolinę. Ciasto nie powinno kleić się do palców i powinno przypominać trochę ziemniaczane puree. Po wyjęciu odstaw ciastolinę na chwilę, by ostygła, a potem zacznij ją ugniatać przez kilka minut, żeby pozbyć się pozostałych grudek i dokładnie wymieszać składniki. Barwniki można też dodać, gdy ciasto będzie gotowe, wówczas należy je podzielić na kawałki i każdy z nich ugniatać z wybranym kolorem, poza tym podstawowe kolory można ze sobą mieszać i w ten sposób tworzyć bogatą gamę kolorystyczną, a także można wzbogacić je brokatem. Ciastolinę należy przechowywać w szczelnie zamkniętych pojemnikach, a gdy zaschnie można zwilżyć ją odrobiną wody i znów będzie gotowa do użycia. 




piątek, 11 maja 2018

Ciasteczka z chipsami kokosowymi bez pieczenia

Bardzo zależy mi na tym, by mój syn zaczął się zdrowo odżywiać, jednak zachęcenie go do tego jest niezwykle trudne, dziecko nie rozumie, że coś służy zdrowiu i że warto to jeść, kieruje się głównie smakiem potraw. Toteż postanowiłam poszukiwać pomysłów na różnego rodzaju domowe słodycze i przekąski, które zawierają zdrowe składniki, a zarazem są atrakcyjne w smaku, zwłaszcza dla dziecka, które jest wybredne. Pomysły postanowiłam spisywać na blogu, żeby mieć taką swoją kulinarną listę, a dziś jeden z nich, czyli szybkie ciasteczka bez pieczenia, które można zastosować także na diecie low carb, jeżeli ograniczy się w nich dodatki węglowodanowe. Myślę, że takie zdrowe ciasteczka przypadną też do gustu osobom odchudzającym się, w ramach małego i zdrowego cheat meal.

przepis, ciasteczka z chipsami kokosowymi, blog, pani domu, kulinaria, kuchnia, zdrowe słodycze

Ciasteczka z chipsami kokosowymi są niskowęglowodanowym zamiennikiem popularnych ciastek z płatków owsianych, w skład których wchodził zwykły biały cukier. Same płatki owsiane są oczywiście zdrowe i jak najbardziej można je wykorzystać w przepisie jeśli nie posiadacie chipsów kokosowych, jednak w tym przypadku ciasteczka nie sprawdzą się na dietach typu low carb, gdyż płatki owsiane są produktem wysokowęglowodanowym. Poza tym dodatek chipsów kokosowych, zdecydowanie przypadnie do gustu osobom uwielbiającym wszystko co kokosowe, sama jestem wielbicielką kokosów i mogłabym je pochłaniać na różne sposoby, łącznie z wodą kokosową, zresztą uwielbiam też kosmetyki o tym zapachu :).


Ciasteczka z chipsami kokosowymi bez pieczenia 

Składniki:

- 1/2 szklanki masła lub oleju kokosowego
- 1/2 szklanki syropu klonowego, miodu, cukru kokosowego lub stevii, ksylitolu czy erytrolu
- 1/4 szklanki kakao
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 1/3 szklanki masła orzechowego, migdałowego lub tahini
- 2-3 szklanki chipsów kokosowych


Masło lub olej kokosowy rozpuścić w rondelku i dodać zdrowy słodzik oraz kakao, a następnie podgrzewać ok. 2-3 minuty na małym ogniu, jednocześnie mieszając, by składniki się dobrze połączyły i powstała z nich gładka polewa czekoladowa. Rondelek zdjąć z ognia, dodać ekstrakt z wanilii oraz masło orzechowe i mieszać, aż do uzyskania gładkiej konsystencji. Na koniec wsypać chipsy kokosowe i całość dokładnie wymieszać, jeśli masa jest zbyt rzadka, należy dodać więcej chipsów lub inne suche składniki, tak by się nie rozlewała i była odpowiednia do formowania ciasteczek. Następnie za pomocą łyżki nakładać niewielkie ciasteczka na blachę lub inne płaskie naczynie wyłożone papierem do pieczenia lub silikonową matą i włożyć do zamrażarki na 15 minut, aż ciasteczka stwardnieją. Jeśli nie masz miejsca w zamrażarce, to włóż je do lodówki, jednak czas oczekiwania będzie trochę dłuższy. Ciasteczka można przechowywać w hermetycznym pojemniku w zamrażarce i wyciągać w razie potrzeby, kiedy mamy smak na słodką przekąskę. Do ciasteczek można dodawać również inne zdrowe składniki według uznania, takie jak posiekane orzechy, nasiona chia, pestki dyni czy suszone owoce, co wzbogaci je o dodatkowe wartości odżywcze.






Przeczytaj też:

Ciastka migdałowe z lilakiem pospolitym 
Kilka słodkich fit przepisów z odżywką białkową 
Desery Keto/Low Carb - Insta Mix

środa, 9 maja 2018

"Mały buntownik. Instrukcja obsługi" Anne-Claire Kleindienst i Lynda Corazza

Zawsze wydawało mi się, że największe problemy pod względem wychowawczym sprawiają małe dzieci, jednak obserwując niektóre zachowania mojego 8-letniego syna, stwierdzam, że w powiedzeniu "małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot" jest sporo racji. Teraz dopiero zaczyna się u niego prawdziwy buntowniczy okres, pyskowanie, bójki z kolegami w szkole i uwagi na czerwono, a bunt dwulatka to przy tym był pikuś :). W związku z tym, gdy tylko otrzymałam możliwość zapoznania się z nowością Wydawnictwa Muza, dotyczącą radzenia sobie z małymi (i nie tylko małymi) buntownikami, z ogromną chęcią zgłosiłam się zrecenzowania książki, z nadzieją, że doznam jakiegoś olśnienia i nauczę się na spokojnie radzić sobie z buntem i humorami syna.
Poradnik "Mały buntownik. Instrukcja obsługi" autorstwa Anne-Claire Kleindienst i Lyndy Corazza, to pierwsza pomoc dla wszystkich rodziców zmagających się z codzienną rzeczywistością.

Wydawnictwo Muza, książka, recenzja, poradnik, Mały buntownik.Instrukcja obsługi












Opis szczegółowy:

Tytuł: "Mały buntownik. Instrukcja obsługi"
Autor: Anne-Claire Kleindienst i Lynda Corazza 
Wydawnictwo: Muza
Oprawa: broszurowa ze skrzydełkami 
Format: 17 x 24 cm
Liczba stron: 192 
Rok wydania: 2018 r. 
Cena: 39.90 zł 


Książka napisana jest w sposób nietypowy, znacznie różniący się od standardowych poradników, ponieważ zawiera w większości same ilustracje, ramki i krótkie opisy (scenki z życia codziennego), czyli idealna dla osób, które nie przepadają za czytaniem długich, nudnych elaboratów. Wystarczy poszukać interesującego nas zagadnienia i w ciągu minuty mamy krótką, zwięzłą i konkretną odpowiedź. Taka forma poradnika, bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ książka jest czytelna, przejrzysta i miła dla oka, bardzo kolorowa, a do tego zawiera zabawne obrazki rodziców i dzieci w różnych sytuacjach i stanach emocjonalnych, co znacznie poprawia humor podczas czytania :).

Anne-Claire jest mamą czworga dzieci, a z zawodu psychologiem klinicznym. W swoim gabinecie na co dzień przyjmuje małych pacjentów (i ich rodziców) borykających się z różnymi kłopotami, a także organizuje warsztaty z pozytywnej dyscypliny, żeby pomagać rodzinom w codziennych problemach.
Lynda z zawodu jest ilustratorką, jednak pasjonuje ją psychologia, a na warsztatach prowadzonych przez Anne-Claire odkryła wreszcie długo poszukiwane sposoby, by móc stworzyć spokojniejsze relacje z dwójką swoich nadwrażliwych dzieci. W książce autorki zachęcają do zmiany spojrzenia na różne sytuacje, związane z ich dziećmi. Wychodząc od idei pozytywnej dyscypliny Jane Nelson, prezentują niezwykłą siłę metody wychowawczej opartej na empatii i wzajemnym szacunku.

Poradnik dostarcza rodzicom konkretnych odpowiedzi na nieuniknione pytania, tak by nauczyli się stawiać czoło codziennej rzeczywistości i możliwie jak najlepiej reagować na emocjonalne kryzysy swoich dzieci. Autorki zachęcają, by rodzice postarali się zrozumieć swoje dzieci oraz to, co rozgrywa się na co dzień w konfliktowych relacjach, kładą nacisk na inteligencję emocjonalną tak ważną, by zachować spokój i zrozumienie w każdej sytuacji. W sposób humorystyczny, a zarazem inteligenty i zdroworozsądkowy proponują, by złość i irytację rodzicielską zamienić na okazję do wykazania się kreatywnością. 

Myślę, że poradnik jest wart polecenia dla rodziców małych buntowników i pomimo, że każde dziecko jest inne i nie wszystkie porady w nim zawarte, sprawdzą się przy wszystkich dzieciach, to jednak czytelnik znajdzie w nim podpowiedzi i klucze do zrozumienia i działania w obliczu wielu konkretnych problemów życiowych.